~Avalon~
Obudziły mnie promienie słońca na twarzy. Nie otwierając oczu, przeciągnęłam się i ziewnęłam. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nagle mnie olśniło. Poderwałam się i spojrzałam na zegarek. 14.05. Kurde.
Wybiegłam z łóżka i spojrzałam w lustro. Świetnie, jak zwykle z rana... No, ale cóż teraz nic z tym nie zrobię. Usłyszałam jeszcze jeden dźwięk dzwonka. Westchnęłam i otworzyłam drzwi.
Zastałam tam uśmiechniętego Harrego z szarym, papierowym opakowaniem z logiem Starbucksa.
-Coś sądziłem, że zaśpisz-poszerzył swój uśmiech.-Więc książę przywiózł księżniczce posiłek do domu.
Uśmiechnęłam się.
-Właź, kochany głupku.
-Ładna piżama-posłał mi czarujący-jak zawsze z resztą-uśmiech.
-Dziękuję bardzo. Rozgość się, a ja wezmę tylko szybki prysznic, ok?
-Jak sobie życzysz, księżniczko.
-Nie mów tak na mnie!
-Będę!-pokazał mi język.-Zmuś mnie, żebym nie mówił.
-Pożałujesz!-udałam gniew i podeszłam do chłopaka. Zaczęłam go łaskotać. Przez chwilę nie mógł nic zrobić i po prostu się śmiał. Po chwili jednak przerzucił mnie przez ramię.
-Puść mnie! -krzyknęłam przez śmiech. Próbowałam się wyrwać. Musiało to wyglądać dość zabawnie. Machałam rękami i nogami w każdą możliwą stronę. Harry w końcu mnie opuścił. Spojrzał mi w oczy i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Gdy znajdował się dosłownie centymetr ode mnie pocałowałam go w nos i odsunęłam.
-Księżniczka idzie się kąpać, księciuniu-powiedziałam uwalniając się z jego objęć.
Chłopak zaśmiał się pod nosem. Wyszłam z kuchni i skierowałam się w stronę łazienki. Zamknęłam drzwi i zsunęłam z siebie piżamę. Po chwili czułam już jak ciepłe strumienie wody mnie przytulają.
W głowie miałam mnóstwo myśli. Znamy się niecałe 2 dni, a czuję jakby to była wieczność. Traktuję go jak przyjaciela, a może kogoś więcej? Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Nagle zdałam sobie sprawę z mojej gafy. Nie wzięłam ze sobą ubrań. Super. Poprawiłam ręcznik i otworzyłam drzwi od łazienki. Rozejrzałam się. Ani śladu po Harrym. Po cichu skierowałam się ku mojej sypialni. Weszłam do pokoju i o dziwo było w nim pusto. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu ciuchów.
-Jesteś pierwszą dziewczyną, która tak szybko się przede mną rozebrała-usłyszałam znajomy głos i podskoczyłam w miejscu. Odwróciłam się ku chłopakowi. Zobaczyłam uśmiechającego się go w moją stronę. Poczułam jak na moje policzki wkrada się czerwona barwa. Pokazał ręką na drzwi. Chłopak zrobił smutną minę. Próbowałam zachować stanowczość, ale jego mina mi nie pozwala. Zaśmiałam się, ale nadal trzymałam dłoń w kierunku wyjścia.
-No dobra-odpowiedział zmarnowany i wyszedł z pokoju, jednak na chwilę wrócił-Jakbyś potrzebowała pomocy, to wiesz...
-Wariat-pokiwałam głową i zamknęłam drzwi. Wysuszyłam włosy i ubrałam się. Usta przejechałam czerwoną szminką, a rzęsy czarną maskarą. Gdy byłam gotowa powróciłam do kuchni, gdzie czekał już na mnie Harry. Wyjął z opakowania 2 plastikowe kubki z logiem Starbucksa i 2 kanapki z kurczakiem.
-Jaka to kawa?-spytałam.
-Caramel Machiatto. Moja ulubiona-uśmiechnął się i podał mi napój.
-Moja też!-odpowiedziałam i pociągnęłam łyk kawy, która była już letnia.-Dziękuję.
-Wszystko dla ciebie, księżniczko-uśmiechnął się. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Nie umiałam się jeszcze przyzwyczaić do nowej ''ksywki''. Spojrzałam w ziemie, byle tylko nie patrzeć na jego piękne, wlepiające się we mnie, zielone oczy. Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Nie musisz się rumienić, to tylko ja, ale powiem ci, że całkiem słodko wyglądasz-ukazał szereg swoich zębów i zaczął zajadać. Usiadłam koło niego i sięgnęłam po swoją kanapkę.
-Mmm, pyszna-powiedziałam z pełną buzią.
-Cóż za gracja-zaśmiał się, na co dostał ode mnie kuksańca w ramię.-Często je kupuję.
Popiliśmy nasz posiłek kawą. Sięgnęłam po torebkę.
-To ile jestem dłużna?
-Księżniczki nie płacą za siebie.
-Weź przestań, ile mam ci dać?
-Nie chcę twoich pieniędzy.
-To co chcesz?
-Nie powiem co chciałabym od ciebie, bo to nie wypada-zaśmiał się, a na moje policzkach znowu pojawił się czerwony kolor. Wyrzuciliśmy pozostałości po posiłku do kosza. Usłyszałam dźwięk wiadomości z mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i kliknęłam ''otwórz''.
Spojrzałam na zegarek. Żłobek jest za parkiem. Chętnie się przejdę.
Schowałam telefon do torebki.
-Co powiesz na spacer?-zwróciłam się do Harrego.
-Z tobą, zawsze-uśmiechnął się.
Wsunęłam na moje nogi nike i sięgnęłam po moją torbę. Zamknęłam drzwi i wyszliśmy z apartamentu.
-Jaka to kawa?-spytałam.
-Caramel Machiatto. Moja ulubiona-uśmiechnął się i podał mi napój.
-Moja też!-odpowiedziałam i pociągnęłam łyk kawy, która była już letnia.-Dziękuję.
-Wszystko dla ciebie, księżniczko-uśmiechnął się. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Nie umiałam się jeszcze przyzwyczaić do nowej ''ksywki''. Spojrzałam w ziemie, byle tylko nie patrzeć na jego piękne, wlepiające się we mnie, zielone oczy. Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Nie musisz się rumienić, to tylko ja, ale powiem ci, że całkiem słodko wyglądasz-ukazał szereg swoich zębów i zaczął zajadać. Usiadłam koło niego i sięgnęłam po swoją kanapkę.
-Mmm, pyszna-powiedziałam z pełną buzią.
-Cóż za gracja-zaśmiał się, na co dostał ode mnie kuksańca w ramię.-Często je kupuję.
Popiliśmy nasz posiłek kawą. Sięgnęłam po torebkę.
-To ile jestem dłużna?
-Księżniczki nie płacą za siebie.
-Weź przestań, ile mam ci dać?
-Nie chcę twoich pieniędzy.
-To co chcesz?
-Nie powiem co chciałabym od ciebie, bo to nie wypada-zaśmiał się, a na moje policzkach znowu pojawił się czerwony kolor. Wyrzuciliśmy pozostałości po posiłku do kosza. Usłyszałam dźwięk wiadomości z mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i kliknęłam ''otwórz''.
Schowałam telefon do torebki.
-Co powiesz na spacer?-zwróciłam się do Harrego.
-Z tobą, zawsze-uśmiechnął się.
Wsunęłam na moje nogi nike i sięgnęłam po moją torbę. Zamknęłam drzwi i wyszliśmy z apartamentu.
~Zoe~
Schowałam telefon do torebki. Rozejrzałam się wokół, czy Avalon wyszła już z mieszkania. Zobaczyłam, że właśnie wychodzi z Harrym. Poczekałam, aż oddalą się na odpowiednią odległość i przyszłam w kierunku drzwi. Spytacie się po to, to wszystko? Cóż, wcale nie mam nocnej zmiany. Tak naprawdę Ava ma dziś urodziny! Jest tak zabiegana i zapatrzona w Harrego, że na pewno nie pamięta. Ale ja tak. Dzisiaj będzie miała dziewiętnaste urodziny! Wynajęłam już klub. Poprosiłam Hazzę, żeby trochę ją przytrzymał. Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do środka. Od razu powędrowałam ku łazience. Zdjęłam z siebie wszystkie rzeczy i szybko się umyłam. Poszłam do swojego pokoju i wyjęłam z szafy przygotowane już wcześniej ciuchy. Ubrana już spojrzałam na zegarek, 15.55. Sięgnęłam po telefon i wybrałam Ava. Po kilku sygnałach odebrała.
-Halo?
-Ava, zmiana planów. Już odebrałam Amy, ale musimy się spotkać.
-Oh, coś się stało?
-Nie, nie, ale chciałam z tobą porozmawiać. Przyjechałabyś do ParadiseClub za jakąś godzinkę?
-Jasne, tylko gdzie to jest? Czekaj, a ty nie masz teraz zmiany?
-Wyślę ci sms'a...A i nie śpiesz się, bo właśnie udało mi się urwać z nocnej zmiany więc będę za godzinę na miejscu.
-Ok, to do potem.
Rozłączyłyśmy się. Uśmiechnęłam się. W ogóle się niczego nie spodziewa. Zakluczyłam drzwi i udałam się do klubu.
Sala była pełna moich znajomych. Dostrzegłam w tłumie Zoe i Ian'a! Nagle mnie olśniło, przecież ja mam dzisiaj urodziny! Boże, jak ja mogłam zapomnieć? Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i za nic nie chciał zejść. Popatrzyłam na równie uśmiechającego się Harrego.
-Wszystkiego najlepszego, księżniczko.
Wróciłam wzrokiem na salę. Była świetnie ozdobiona. Trochę w stylu retro. Wszędzie był kolor czerwony, mój ulubiony. Zaczęła się właśnie jedna z moich ukochanych piosenek, Bruno Mars Treasure.
Podbiegłam do Zoe i rzuciłam się jej na szyję.
-Kocham cię-powiedziałam nie puszczając przyjaciółki.
-Kochaj,kochaj ale nie ściskaj mnie tak mocno, bo nie mogę oddychać!-zaśmiała się.
-Przepraszam-powiedziałam i rzuciłam się na Ian'a.
-Co tam siostrzyczko?
-Boże, nawet nie wiesz jak się stęskniłam!
-Ja bardziej!
Trwaliśmy jeszcze chwilę w uścisku.
-To co? Tańczymy!-krzyknęłam i jak powiedziałam tak zrobiłam.
Wszyscy do mnie podchodzili i życzyli wszystkiego najlepszego. Byli nawet znajomi z liceum. Nie wiem jak Zoe to zorganizowała. Po kilku przetańczonych piosenkach i kilku kolejkach poczułam się już zupełnie rozluźniona. Zdjęłam szpilki, które bardzo mi wadziły. Zaczęłam rozglądać się za Harrym. Nie widziałam go. Nagle dostrzegłam burzę loków. Stał i wpatrywał się we mnie. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, oboje się uśmiechnęliśmy. Zaczęłam iść w jego kierunku, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Postawiono mnie na scenie. Nie wiedziałam za bardzo co się dzieję.
Po chwili muzyka się ściszyła, a wszyscy zaczęli śpiewać ''happy birthday''. Uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy. Poleciała nawet łza. Po chwili wniesiony został ogromny tort z napisem ''Ava to hot dziewiętnastolatka!'' a obok widniał mój znak charakterystyczny, czyli melonik. Zakryłam usta dłonią i zaczęłam się śmiać. Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki. Chciałam, żeby zawsze było tak pięknie jak dzisiaj. Wszyscy zaczęli klaskać. Chciałam zejść, jednak Zoe mnie powstrzymała.
-Harry ma dla ciebie prezent-uśmiechnęła się.
W tym momencie podszedł do mnie Loczek i złapał mnie za rękę. Skinął głową żebym usiadła koło niego, a on natomiast zajął miejsce przy fortepianie, który stał na scenie. Zaczął grać.
Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
Spojrzał prosto w moje oczy nie przerywając. Pierwszy raz słyszałam jak śpiewa. To było coś niesamowitego.
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
Uśmiechnęłam się, na co jego kąciki ust również uniosły się ku górze.
I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open
Mrugnął do mnie, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Śpiewał wprost nieziemsko. Mimo, że było ponad 50 osób, czułam się jakby byliśmy tylko we dwoje.
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
~~
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone
Skończył i spojrzał na mnie. Z moich policzków zaczęły lecieć łzy. To było po prostu piękne. Nie spodziewałam się takiego prezentu. Usłyszałam gromkie brawa.
-Wszystkiego najlepszego-szepnął. Po tych słowach nie umiałam się powstrzymać. Dosłownie wpiłam się w jego usta. Chłopak był lekko zszokowany, jednak szybko odwzajemnił pocałunek. Objął swoimi dłońmi moją twarz, a ja zatraciłam się w jego lokach. Słyszałam wiwatujących ludzi. Oderwaliśmy się od siebie, gdyż zabrakło nam powietrza. Spojrzeliśmy sobie w oczy i oboje się uśmiechnęliśmy. Przytuliliśmy się.
-Dziękuję-szepnęłam.
~~
Hej! :)
Rozdział wyszedł dość długaśny, ale myślę, że chyba nie będziecie zawiedzeni. O dziwo, rozdział mi się podoba, ale ocenę zostawiam Wam! Bardzo serdecznie dziękuję za ponad 2000 wejść, jesteście bardzo kochane <3
Na koniec chciałabym was zaprosić na moje nowe fanfiction :))
http://extraordinary-fanfiction.blogspot.com/
Niedługo powinien pojawić się pierwszy rozdział :D
To chyba tyle ode mnie, kocham Was! xx
-Halo?
-Ava, zmiana planów. Już odebrałam Amy, ale musimy się spotkać.
-Oh, coś się stało?
-Nie, nie, ale chciałam z tobą porozmawiać. Przyjechałabyś do ParadiseClub za jakąś godzinkę?
-Jasne, tylko gdzie to jest? Czekaj, a ty nie masz teraz zmiany?
-Wyślę ci sms'a...A i nie śpiesz się, bo właśnie udało mi się urwać z nocnej zmiany więc będę za godzinę na miejscu.
-Ok, to do potem.
Rozłączyłyśmy się. Uśmiechnęłam się. W ogóle się niczego nie spodziewa. Zakluczyłam drzwi i udałam się do klubu.
~Avalon~
-Coś się stało?-spytał Harry, kiedy chowałam telefon do torby.
-Masz jeszcze godzinkę wolną?-spytałam z nadzieją.
-Pewnie-uśmiechnął się.
-Może pójdziemy na lody?
-Zależy jakie, księżniczko-wyszczerzył się.
-Zboczeniec-walnęłam go lekko w ramię.
Ała-udał, że go boli i zaczął pocierać miejsce uderzenia.-Chodziło mi czy śmietankowe czy czekoladowe!
-Mhm-odpowiedziałam udając, że mu wierzę.-Za rogiem jest dobra lodziarnia.
-Poproszę 2 gałki truskawkowych- powiedziałam do chłopaka w mniej więcej moim wieku.
-A ja dwie mango-dopowiedział Harry.
Chłopak podał nam zamówienie i się uśmiechnął.
-8 funtów.
Sięgnęłam po torebki po portfel, jednak mnie wyprzedził. Podał chłopakowi 20 funtów.
-Reszta dla ciebie-chłopak się uśmiechnął i podziękował.
Odeszliśmy od kasy.
-Wiesz, że mogłam za to zapłacić?-spytałam.
-Wiem, ale chciałem cię wyręczyć.
Usiedliśmy na fontannie i zaczęliśmy zajadać.
-Przepraszam-podeszła do nas dziewczynka, która wyglądała może na 10 lat.-Mogłabym prosić o autograf?
Spojrzałam na Harrego. Uśmiechnął się.
-Pewnie, jak masz na imię?
-Meg-wybełkotała, a Loczek podpisał zeszyt.
-Mogłabym jeszcze prosić o zdjęcie?-wyjąkała.
-Oczywiście, słońce-spojrzałam na dziewczynkę. Naprawdę była szczęśliwa. Jej uśmiech spowodował, że sama się uśmiechnęłam.Zrobili zdjęcie i dziewczynka przytuliła Harrego.
-Kocham cię-powiedziała.
-Ja ciebie też-odpowiedział. Z oczu małej Meg popłynęła łza.
-Dziękuję-powiedziała przez łzy.
-Nie płacz-uspokoił ją i przytulił ją jeszcze bardziej.
Dziewczynka oderwała się od Harrego, uśmiechnęła się lekko i szepnęła ''dziękuję'', a potem odeszła.
-Wow-powiedziałam. Kąciki ust Loczka lekko się uniosły. Dalej siedzieliśmy w ciszy.
-Ile czasu jeszcze nam zostało?
-30 minut, a co?-odpowiedziałam chowając telefon do torebki.
-Nic...Strasznie tu gorąco...
-Czy ty coś...
Nie zdążyłam bo Harry wziął mnie na ręce i rzucił prosto to fontanny. Wynurzyłam się lekko w szoku. I z udawaną złością szłam do wyraźnie rozbawionego Loczka.
-Oj ty!
Zaczęliśmy obiegać fontannę na około. Ludzie patrzyli się na nas jak na jakiś wariatów. W końcu złapałam Harrego.
-No to się przytul! -podeszłam do niego i mocno przycisnęłam do siebie, pozostawiając mokre ślady na jego koszulce. Dostrzegłam jego bardzo dobrze zbudowaną klatę, która prześwitywała przez namoczony materiał. Przygryzłam wargę i zapatrzona widokiem nie zwróciłam uwagi, kiedy znowu znalazłam się w fontannie, ale tym razem z Harrym. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Spojrzeliśmy sobie w oczy i nagle śmiech ustał. Boże jego zielone oczy... Zaczął się ku mnie przybliżać. Tym razem nie udało mi się oprzeć. Chciałam tego. Znajdowaliśmy się już centymetr od siebie.
-Co to jest? Wyłazić mi z tej fontanny! -usłyszałam dość gniewny głos. Na serio? W TAKIM momencie?!
Obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam mężczyznę wyglądającego może na około 50 lat.
-Co się tak gapicie, wyno... Ty jesteś Harry Styles?!
Wyszliśmy z fontanny. Woda ciekła po nas i spływała na ziemie strumieniami.
-Tak to ja-odpowiedział. Nawet cały mokry w roztargnionych włosach wyglądał pięknie, o sobie nie mogłam tego powiedzieć. Obejrzałam swoje odbicie w szybie sklepu. Rozmazany makijaż, a ciuchy wyglądały jak worki na ziemniaki.
-Możemy iść-uśmiechnął się Styles wyrywając mnie z przemyśleń.
-Już?
-Tak, strażnik był całkiem miły.
Szybko doszliśmy do domu. Spojrzałam na zegarek za 5 minut siedemnasta. Świetnie.
-Boże znowu się spóźnię. A muszę się jeszcze wykąpać i ubrać.
-Spokojnie, zadzwonię do Zoe.
-Uff, dzięki. Teraz pozostaje mi już tylko w co się ubiorę.
-Byłem kiedyś w tym klubie, raczej elegancko.
-Ok, dzięki-uśmiechnęłam się. -A ty w co się ubierzesz?
-Mam w samochodzie coś na przebranie.
-Ok.
Tym razem wzięłam rzeczy, które mogę ubrać z pokoju.
Szybko wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się. Pomalowałam się, gdyż z mojego wcześniejszego makijażu nic nie zostało. Wyszłam z łazienki gotowa do wyjścia. Od razu spotkałam się ze wzrokiem Harrego ubranego w białą koszulę i czarne rurki. Wyglądał naprawdę przystojnie. Jak zawsze.
-Wow-wybełkotał i otworzył szeroko usta.
-Może być? Nie sądzisz, że za elegancko?
-Jest naprawdę dobrze-uśmiechnął się i zbliżył się ku mnie-Pięknie wyglądasz-szepnął mi na ucho i pocałował mój policzek. Stałam lekko wryta.
-Idziesz? I tak już jesteśmy spóźnieni-ukazał szereg swoich idealnie białych zębów i podał mi dłoń. Niepewnie ją chwyciłam.
-Na pewno to nie kłopot, że mnie zawieziesz? -spytałam, gdy pomagał mi wejść do jego auta.
-Nigdy nie będziesz dla mnie kłopotem.
Usiadł po stronie kierowcy.
-Wiesz, gdzie to jest, tak?
-Tak, nie martw się. Zaraz będziemy.
Faktycznie, bardzo szybko znaleźliśmy się pod luksusowym klubem. Czemu Zoe chciała się spotkać, akurat w klubie? Nigdy nie lubiła takich miejsc. Gdy chciałam wyjść, ktoś (czyt.Harry) mnie uprzedził. Otworzył mi drzwi i pomógł wyjść.
-Dzięki-uśmiechnęłam się lekko i założyłam pasemko moich włosów za ucho.
Weszliśmy do klubu. Było pusto. Spojrzałam na zegarek. 18.37. Jest sobota, wieczór i jeden z najlepszych klubów w Londynie jest pusty... Coś tu nie gra. Słyszałam muzykę. Ale była stłumiona. Popatrzyłam zdziwiona na Harrego. On się uśmiechnął i złapał mnie za rękę. Otworzył przed nami metalowe drzwi, których wcześniej nie zauważyłam.
-NIESPODZIANKA!-usłyszałam od tłumu ludzi.Sala była pełna moich znajomych. Dostrzegłam w tłumie Zoe i Ian'a! Nagle mnie olśniło, przecież ja mam dzisiaj urodziny! Boże, jak ja mogłam zapomnieć? Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i za nic nie chciał zejść. Popatrzyłam na równie uśmiechającego się Harrego.
-Wszystkiego najlepszego, księżniczko.
Wróciłam wzrokiem na salę. Była świetnie ozdobiona. Trochę w stylu retro. Wszędzie był kolor czerwony, mój ulubiony. Zaczęła się właśnie jedna z moich ukochanych piosenek, Bruno Mars Treasure.
Podbiegłam do Zoe i rzuciłam się jej na szyję.
-Kocham cię-powiedziałam nie puszczając przyjaciółki.
-Kochaj,kochaj ale nie ściskaj mnie tak mocno, bo nie mogę oddychać!-zaśmiała się.
-Przepraszam-powiedziałam i rzuciłam się na Ian'a.
-Co tam siostrzyczko?
-Boże, nawet nie wiesz jak się stęskniłam!
-Ja bardziej!
Trwaliśmy jeszcze chwilę w uścisku.
-To co? Tańczymy!-krzyknęłam i jak powiedziałam tak zrobiłam.
Wszyscy do mnie podchodzili i życzyli wszystkiego najlepszego. Byli nawet znajomi z liceum. Nie wiem jak Zoe to zorganizowała. Po kilku przetańczonych piosenkach i kilku kolejkach poczułam się już zupełnie rozluźniona. Zdjęłam szpilki, które bardzo mi wadziły. Zaczęłam rozglądać się za Harrym. Nie widziałam go. Nagle dostrzegłam burzę loków. Stał i wpatrywał się we mnie. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, oboje się uśmiechnęliśmy. Zaczęłam iść w jego kierunku, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Postawiono mnie na scenie. Nie wiedziałam za bardzo co się dzieję.
Po chwili muzyka się ściszyła, a wszyscy zaczęli śpiewać ''happy birthday''. Uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy. Poleciała nawet łza. Po chwili wniesiony został ogromny tort z napisem ''Ava to hot dziewiętnastolatka!'' a obok widniał mój znak charakterystyczny, czyli melonik. Zakryłam usta dłonią i zaczęłam się śmiać. Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki. Chciałam, żeby zawsze było tak pięknie jak dzisiaj. Wszyscy zaczęli klaskać. Chciałam zejść, jednak Zoe mnie powstrzymała.
-Harry ma dla ciebie prezent-uśmiechnęła się.
W tym momencie podszedł do mnie Loczek i złapał mnie za rękę. Skinął głową żebym usiadła koło niego, a on natomiast zajął miejsce przy fortepianie, który stał na scenie. Zaczął grać.
Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
Spojrzał prosto w moje oczy nie przerywając. Pierwszy raz słyszałam jak śpiewa. To było coś niesamowitego.
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
Uśmiechnęłam się, na co jego kąciki ust również uniosły się ku górze.
I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open
Mrugnął do mnie, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Śpiewał wprost nieziemsko. Mimo, że było ponad 50 osób, czułam się jakby byliśmy tylko we dwoje.
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
~~
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone
Skończył i spojrzał na mnie. Z moich policzków zaczęły lecieć łzy. To było po prostu piękne. Nie spodziewałam się takiego prezentu. Usłyszałam gromkie brawa.
-Wszystkiego najlepszego-szepnął. Po tych słowach nie umiałam się powstrzymać. Dosłownie wpiłam się w jego usta. Chłopak był lekko zszokowany, jednak szybko odwzajemnił pocałunek. Objął swoimi dłońmi moją twarz, a ja zatraciłam się w jego lokach. Słyszałam wiwatujących ludzi. Oderwaliśmy się od siebie, gdyż zabrakło nam powietrza. Spojrzeliśmy sobie w oczy i oboje się uśmiechnęliśmy. Przytuliliśmy się.
-Dziękuję-szepnęłam.
~Zoe~
Uśmiechnęłam się na widok całujących się Avy i Hazzy. Byliby słodką parą. Spojrzałam na zegarek. 21.20. Wyszłam z klubu i szybkim ruchem wezwałam taksówkę. Podałam adres i już po chwili znalazłam się pod domem chłopaków. Wręczyłam taksówkarzowi należytą sumę i opuściłam pojazd. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Po chwili otworzył mi Liam.
-Hej.
-Ładnie wyglądasz-uśmiechnął się. Przytuliliśmy się.
-Louis u siebie?-chłopak pokiwał głową na tak. Nie licząc 3 godzin wcześniej, nie byłam tu od 2 lat. A i tak nic się nie zmieniło. Skierowałam się ku pokojowi Louisa. Chciałam zapukać, ale drzwi były otwarte.
Po cichu przez nie zajrzałam. Ujrzałam coś niesamowitego. Chłopak leżał na jednym łóżku z Amy. Oboje się uśmiechali.
-Powiedz czasem mamię, że tęsknie za wami-uśmiechnął się lekko do dziewczynki. -No dobra trzeba iść spać, bo takie księżniczki już dawno powinny spać.-dziewczynka na zawołanie zamknęłam oczy i po chwili było już widać jak śpi.
-Jak ty to zrobiłeś?-szepnęłam. Chłopak podskoczył lekko z łóżka. Wstał z niego i skierował się ku mnie. Zamknął drzwi.
-Hej, jak impreza?
-Świetnie, niczego się nie spodziewała. Poza tym sądzę, że nas wiecznie młody Styles się zakochał-uśmiechnęłam się.-Dzięki, że się nią zająłeś. Była grzeczna?
-A jakżeby inaczej! Taka księżniczka miałaby być niegrzeczna?-uśmiechnął się.
Zapadła chwila ciszy.
-Może zostaniesz?
-Louis...
-Nie o to mi chodzi. Amy już śpi, możesz położyć się koło niej, a ja prześpię się na kanapie.
-Nie, no co ty... Nie będę ci robić problemu-chętnie nie budziłabym Amy, bo mi naprawdę bardzo trudno ją uśpić, jednak naprawdę nie chciałam włazić mu na głowę.
-Nie jesteście żadnym problem. Zawsze możecie tu przyjść. No weź, nie daj się prosić. To rekompensata za opiekę-uśmiechnął się.
-Ok.
Pokazał szereg swoich białych zębów.
-To moja sypialnia i łazienka jest do twojej dyspozycji.
Skinęłam głową. Weszłam do pokoju, który tak dobrze znałam. Tu przeżyłam swój pierwszy raz. Tu ''powstała'' Amy. Przejechałam ręką po szafce. Spojrzałam na słodko śpiącą Am. Nie wiem jak to będzie z Louisem, ale tęsknie za nim, bardzo. Sięgnęłam do szuflady, gdzie 2 lata temu znajdowały się t-shirty. Zgadłam, nadal tam były. Wyciągnęłam jedną, którą pamiętam. Duża, biała koszulka z numerem 17 i nazwiskiem Tomlinson. Zrobiłam mu ją na pierwszy ważny mecz. Kiedy jeszcze się przyjaźniliśmy i mieliśmy po 17 lat. Uśmiechnęłam się na myśl o tym wspomnieniu. Wzięłam t-shirt w dłoń i coś wypadło z szafy. Było to nasze wspólne zdjęcie, zrobione na balu maturalnym. Tak bardzo się zmienił, a z drugiej strony wcale. Na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech. Schowałam zdjęcie do szafki a sama skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki, zimny prysznic. Ubrałam koszulkę Louisa. Chyba nie było dziwne, że nim pachniała. Zaciągnęłam się w tym, w zapachu Lou.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że Louis stoi w pokoju.
-Przepraszam, przyszedłem po koszulkę-bez wahania ściągnął materiał i wrzucił do kosza na pranie. Ubrał na siebie czarny t-shirt. Spojrzał na mnie.
-Fajna koszulka-uśmiechnął się. Moje kąciki ust również uniosły się ku górze.
Gdy chciał wyjść poczułam, że ja tego nie chcę.
-Louis...-powiedziałam, na co chłopak stanął i odwrócił się w moją stronę. Pożałowałam swojej decyzji. Co ja mam mu powiedzieć? Ale z drugiej strony nie chciałam zostawać sama. Czy ja mam jakieś rozdwojenie jaźni? Dobra, raz się żyję.
-Może zostaniesz?-wybełkotałam.
Niebieskie oczy chłopaka ożywiły się.
-Proszę.-skierowałam swój wzrok w ziemię. Dawno nie miałam momentu, że nie umiałam nic z siebie wydusić. Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił. Gdy tylko objął mnie swoimi ramionami poczułam się bezpieczna.
-Chcesz, żebym został?-spojrzał mi w oczy.
-Po prostu mnie już nie zostawiaj.
-Nie zostawię-szepnął i pocałował moją skroń.
Położyłam się na łóżku obok Amy. Louis zrobił to samo, tylko położył się za mną. Przytuliłam Amy do mojej klatki piersiowej, a sama oparłam się o tors Lou.
-Dobranoc, księżniczki-powiedział gasząc światło.
Hej! :)
Rozdział wyszedł dość długaśny, ale myślę, że chyba nie będziecie zawiedzeni. O dziwo, rozdział mi się podoba, ale ocenę zostawiam Wam! Bardzo serdecznie dziękuję za ponad 2000 wejść, jesteście bardzo kochane <3
Na koniec chciałabym was zaprosić na moje nowe fanfiction :))
http://extraordinary-fanfiction.blogspot.com/
Niedługo powinien pojawić się pierwszy rozdział :D
To chyba tyle ode mnie, kocham Was! xx